Monday, July 30, 2007

WESOLE JEST ZYCIE STARUSZKA


Smutki i Radosci Objawow Starosci !!!

Ide ulica- ktos mi sie klania.
Oddaje uklon- znam przeciez drania;
ta twarz, ten usmiech i ten blysk w oku...
To mily facet, znam go od roku.
Jakze u diabla on sie nazywa?
Dziura w pamieci. Czasem tak bywa.
Wtedy mysl smutna w glowie sie rodzi:
Nic nie poradzisz-starosc nadchodzi.

Z trzeciego pietra schodze radosnie,
bo w kalendarzu ma sie ku wiosnie,
no i spaceru gna mnie potrzeba,
zwlaszcza, ze slonce i blekit nieba...
Gdy juz po parku ide alei
nagle pot zimny koszule klei.
bowiem pytanie w glowie mi tkwi:
czy aby kluczem zamknalem drzwi?
W spiesznym powrocie znow mysl sie rodzi:
Nic nie poradzisz- starosc nadchodzi.

Siedze i czytam.Nagle mysl zywa
jakims pragnieniem z fotela zrywa.
Robie trzy kroki, staje przy szafie
i jak to ciele na nia sie gapie...
Pojecia nie mam, po co ja wstalem?
Czego tak bardzo i nagle chcialem?
Oj ! Coraz bardziej mi juz to szkodzi,
ze ta nieszczesna starosc nadchodzi.

Jade na urlop, prasuje spodnie,
zeby wsrod ludzi wygladac godnie.
Biore walizke, pedze nad morze....
Lecz tam- miast sledzic dziewczyny hoze,
zamiast podziwiac plazowe akty....
..Czy wylaczylem wtyczke z kontaktu?
Moze dom splonal? Strach we mnie godzi...
Tak to jest, kiedy starosc nadchodzi.

Zeby nie znalesc sie kiedys w nedzy
zaoszczedzilem troche pieniedzy.
W duzej kopercie, zamknietej klejem,
dobrze ukrylem je przed zlodziejem.
I teraz juz od paru miesiecy
nie moge znalesc moich tysiecy....
Ech, nie pojmiecie tego wy mlodzi,
jak milo zyc, gdy starosc nadchodzi.

Pomimo moich najlepszych checi
nie zawsze moge ufac pamieci.
Wiec by jej pomoc, a przez nia sobie,
czasem na chustce wezelki robie.
A potem- jeden Bog wiedziec raczy
co, ktory wezel ma dla mnie znaczyc?
Choc mi sie nawet niezle powodzi,
wciaz mam klopoty- Starosc nadchodzi.

Dwa razy dziennie- raz przy sniadaniu,
a potem w obiad ,podrugim daniu
zazywam leki, tabletki biale:
cztery polowki i cztery cale.
Czesto sie piekle (bom nie aniolem )
gdy w obiad nie wiem, czy rano wziolem?
Te gorycz kleski watpliwie slodzi
wiedza, ze oto starosc nadchodzi.

Zuje kolacje- w niej poledwica
me podniebienie smakiem zachwyca.
Pogodnie dumam o tej starosci....
Czy ona musi stale nas zloscic?
Przeciez jest piekna. Masz sporo czasu...
Chcesz isc nad wode, albo do lasu.
to sobie idziesz- nikt ci nie broni.
Z lozka zbyt wczesnie tez nikt nie goni,
bowiem nie musisz pedzic do pracy
jak wszyscy twoi mlodsi rodacy.

Co prawda wigor zwolna przekwita,
lecz po co wigor u emeryta?
Podwyzki pensji juz nie wyprosisz,
nalezna gaze poczta przynosi...
Spokojnie patrzysz jak swiat sie zmienia,
gdyz wiek ci daje madrosc spojrzenia....
Wiec wiwat starosc! Niechaj nam sluzy,
nawet gdy troche chwilami nuzy.
Bowiem- jak sadze- w tym jest rzecz cala,
by jak najdluzej ta starosc trwala...
( autor nieznany)

3 comments:

Anonymous said...

Piekny wiersz i bardzo ladne zdjecie. Naprawde jestem pelen podziwu dla takiego podejscia do zyczia.Jozek S

krystyna said...

Wygladacie obydwoje wspaniale.
A wiersz jest przepiekny, pelen humoru az do lez.
Smiech, poczucie humoru to najlepsze lekarstwo na depresje i inne psychiczne i fizyczne blokady.
Zycze wesolego, pelnego radosci dnia!

Nicholas said...

I enjoyed your post, very funny.
I love this music!
Greetings!